– To był bardzo trudny sezon, bo mieliśmy dużo problemów, chociażby z kontuzjami. Po tylu rozegranych meczach wiedzieliśmy, że w finałach nie będzie łatwo. Kluczem do zwycięstwa była gra defensywna, a po półfinałowych grach ze Ślęzą wiedzieliśmy, że nasze zawodniczki będą bardzo zmęczone. Defensywa wyglądała jednak, w tych kluczowych momentach, bardzo dobrze. A trzeba też dodać, że przeciwko bardzo dobrym zawodniczkom – powiedział po ostatnim meczu sezonu ligowego, który dał nam mistrzostwo Polski, trener naszych koszykarek, Jose Hernández.

– Mieliśmy tylko siedem zawodniczek gotowych do gry. Było bardzo ciężko, nie tylko w meczach, ale przede wszystkim na treningach. Przed meczem z Toruniem prawie w ogóle nie trenowaliśmy. Brakowało nam zawodniczek. Ostatecznie jednak to my wygrywamy rozgrywki i to jeszcze w takich okolicznościach, jestem z tego powodu podwójnie szczęśliwy. Ciężko po takim sezonie wyróżnić jedną zawodniczkę, każda na swój sposób była dla nas ważna i wykonywała swoją pracę dla drużyny – dodał hiszpański trener wiślaczek.

– Czy to było najtrudniejsze mistrzostwo jakie zdobyłem? Wydaje mi się, że tak. Z Rivas też było bardzo ciężko, ale w tym roku mieliśmy o wiele więcej problemów. Chociażby wtedy, gdy z powodu kontuzji ręki wypadła nam Nicholls. Myśleliśmy, że wszystko jest stracone. Nie mieliśmy zawodniczki, która mogłaby ją zastąpić. Było bardzo ciężko, ale wspólnie zapracowaliśmy na ten sukces, trenerzy, zawodniczki, prezesi, kibice. Bez nich nie moglibyśmy zdobyć tego mistrzostwa – zakończył Hernández.

UDOSTĘPNIJ